Duża energetyka europejska ma kłopot. Nie bardzo wie, co ma robić. Kreślone politycznie plany, jak na przykład przejście do gospodarki niskoemisyjnej w 2050 roku, są wizjonerskie i to dobrze, bo dają impuls do poszukiwania nowych rozwiązań, ale zarazem nie wiadomo, co z tego wyjdzie w praktyce. Podstawowym pytaniem są dzisiaj konsekwencje planów dalszego rozwoju OZE, ale nie ma na nie prostych odpowiedzi - mówi Paweł Smoleń, szef Zarządzania Majątkiem Produkcyjnym Grupy Vattenfall.
- W energetyce królują znaki zapytania, a jak królują znaki zapytania to oznacza, że się nie inwestuje. W obszarze energetyki konwencjonalnej tylko i wyłącznie kończymy inwestycje zaczęte przed kryzysem, Fukushimą i eksplozją energetyki odnawialnej, a w energetyce odnawialnej inwestujemy przede wszystkim w energetykę wiatrową. Jak wszyscy nie bez pewnych obaw, bo z braku doświadczeń jak zachowaja się konstrukcje po dziesięciu i więcej latach trudno przesądzić jaka się ostatecznie okaże ekonomika inwestycji w morskie farmy wiatrowe.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Smoleń, Vattenfall: w energetyce królują znaki zapytania