Donald Tusk chce szybko budować elektrownie jądrowe. A Waldemar Pawlak chce, by za ich budowę odpowiadał Krzysztof Żmijewski, na którego z kolei nie chce się zgodzić premier.
13 stycznia pod naciskiem premiera rząd przyjął uchwałę o rozwoju w Polsce energetyki jądrowej. Trzeba jednak zmienić mnóstwo ustaw, wybrać miejsce na elektrownię, przekonać lokalną społeczność. Czasu jest mało. Zdaniem większości ekspertów 2020 r. to bardzo ambitny termin. Bardziej realny jest 2023 lub 2025.
Dlatego budowę elektrowni ma koordynować specjalny rządowy pełnomocnik.Po posiedzeniu rządu 13 stycznia Waldemar Pawlak obiecał, że pełnomocnik będzie powołany w ciągu kilku dni. Nie ma go do dziś - przypomina "GW".
W lutym Pawlak zaproponował prof. Krzysztofa Żmijewskiego. To ekspert w dziedzinie energetyki, wykłada na Politechnice Warszawskiej, był prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych (państwowej firmy zawiadującej sieciami energetycznymi).
Ze Żmijewskim jest jednak problem. Jak usłyszała "GW" z kilku rządowych źródeł, Tusk jest mu przeciwny, bo Żmijewski uchodzi za przeciwnika energetyki jądrowej. Do dziś nie podpisał jego nominacji.
- Mógłbym zostać pełnomocnikiem, ale pod warunkiem że odpowiadałbym także za efektywność energetyczną (oszczędzanie prądu) oraz politykę klimatyczną - mówi "Gazecie" sam Żmijewski. - To nieprawda, że jestem całkowicie przeciwny energetyce jądrowej, ale uważam, że nie można podchodzić do tego na hura. W każdym razie oszczędzanie energii powinno być priorytetem.
PO i naukowcy mają swojego kandydata - Tomasza Jackowskiego, fizyka jądrowego, wicedyrektora departamentu energetyki jądrowej w Ministerstwie Gospodarki. Jackowski to zwolennik wykorzystania atomu, członek PO. Apetyt na to stanowisko ma też wiceminister gospodarki i poseł PO Adam Szejnfeld. Ale na nich nie zgadza się Pawlak. - Chce mieć człowieka, który ma podobne do niego poglądy i któremu by ufał - mówi dziennikowi informator z resortu gospodarki.
Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski powiedział "Gazecie", że Tusk z Pawlakiem mają w najbliższych dniach rozmawiać o tej sprawie. - Także o Żmijewskim. Umówili się, że znajdą kandydata, który zagwarantuje, że przygotowanie i realizacja projektu energetyki jądrowej będą przebiegały w Polsce szybko - mówi Arabski.
- Prof. Żmijewski jest sprawnym ekspertem, który ma szerokie europejskie spojrzenie. Potrzebujemy osoby o zdrowym dystansie, która nie będzie nakręcona na atomówki i będzie potrafiła przygotować rozsądny masterplan - mówi "Gazecie" Waldemar Pawlak. - Ale jeśli premier nie będzie chciał tego kandydata, nie zmuszę go, żeby podpisał nominację.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Spór PO i PSL o elektrownie jądrowe