Szczyt klimatyczny z porozumieniem. Redukcja CO2 bez rozstrzygnięcia

Szczyt klimatyczny z porozumieniem. Redukcja CO2 bez rozstrzygnięcia
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Delegatom 194 państw na COP19 udało się w sobotę wieczorem osiągnąć porozumienie we wszystkich spornych kwestiach. Chodzi o finansowanie walki ze zmianami klimatu oraz mechanizm pomocy dla ubogich krajów, które cierpią z powodu zmian klimatycznych. Pod naciskiem krajów rozwijających się, z Chinami i Indiami na czele, szczyt klimatyczny przyjął osłabiony dokument ws. harmonogramu prac nad globalnym porozumieniem zaplanowanym na 2015 r. Państwa nie zostały zobowiązane do ustalenia celów redukcji emisji CO2.

Rozmowy nt. kalendarza deklaracji redukcji emisji gazów cieplarnianych trwały w Warszawie od kilku dni. Celem było to, by przed szczytem w Paryżu w 2015 r., na którym ma być zawarta globalna umowa klimatyczna, kraje zadeklarowały swoje cele redukcji emisji CO2.

W sobotę po południu w ostatniej chwili w uzgodnionym tekście zamieniono słowo "zobowiązania" na "kontrybucję". Oznacza to, że państwa nie będą musiały przedstawić swoich własnych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych, a jedynie swój wkład w globalną politykę klimatyczną. Nie musi być to więc koniecznie cel redukcji emisji CO2, ale np. zmniejszanie smogu, czy zwiększenie finansowania na walkę ze zmianami klimatu. Zapisy takie zostały przyjęte pod presją państw rozwijających się, a poprawkę w tej sprawie złożyły Indie.

W dokumencie zaproszono też państwa "do zainicjowania lub zintensyfikowania" krajowych przygotowań do wyznaczenia "wkładu" w globalną politykę klimatyczną i poproszono o zaprezentowanie tego wkładu na długo przed konferencją klimatyczną w Paryżu. Państwa, które będą gotowe, mają to zrobić do pierwszego kwartału 2015 r.

Na to, by we wnioskach ze szczytu pojawiła się data nalegały m.in. Wielka Brytania, Francja, Stany Zjednoczone oraz Komisja Europejska. Kraje te obawiały się bowiem, że bez konkretnej daty, do której państwa będą miały ogłosić swoje zobowiązania dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych porozumienie w Paryżu będzie zagrożone.

Wiceminister środowiska Beata Jaczewska przyznała w rozmowie z PAP i IAR, że różnica między sformułowaniami "zobowiązania" i "kontrybucja" jest "dramatyczna". Wyjaśniła jednak, że głównym celem rozmów jest osiągnięcie porozumienia klimatycznego w 2015 r., które będzie obejmowało wszystkie kraje na świecie, dlatego zgodzono się na tę zamianę. Podkreśliła, że państwa rozwijające się nie są w stanie przygotować takich celów do redukcji emisji, jakie już w przeszłości przedstawiała UE.

Poprzednie porozumienie klimatyczne tzw. Protokół z Kioto narzucał ograniczenia emisji gazów cieplarnianych tylko na państwa rozwinięte (czyli z wyłączeniem Indii i Chin), co doprowadziło do tego, że nie ratyfikowały go m.in. Stany Zjednoczone.

Użycie słowa kontrybucja w dokumencie oznacza też, że zapis jest słabszy pod względem prawnym. Jak wyjaśniała Jaczewska, nie oznacza ono bowiem zobowiązania do tego, jak kraj chce redukować emisję, a jego wkład do wysiłku globalnego, żeby zmniejszyć tzw. lukę emisyjną. Jako przykład podała Japonię, która nie jest w stanie zmniejszać emisji, bo zamknęła wszystkie niskoemisyjne elektrownie atomowe, ale może za to finansować projekty adaptacyjne do zmian klimatu na całym świecie.

"W umowie globalnej, która ma być zawarta w 2015 r., nie będzie tak, że wszystkie państwa na świecie podejmą wysiłek redukcyjny. Najważniejsze jest, żeby wszyscy tam byli, żeby Chiny weszły do tej umowy" - podkreślała.

Wiceminister zwróciła uwagę, że Chiny np. walczą ze smogiem i ich wysiłek na rzecz poprawy jakości powietrza może być ich wkładem w globalne porozumienie klimatyczne. Zwróciła uwagę, że zanieczyszczenie powietrza też wpływa na globalne ocieplenie.

Z kolei podczas szczytu klimatycznego zostało uzgodnione finansowanie walki ze zmianami klimatu w krajach rozwijających się. Co roku kraje rozwinięte mają na ten cel przeznaczać co najmniej 10 mld dolarów ze środków publicznych tak, by zmobilizować środki prywatne.

Finansowanie łagodzenia zmian klimatycznych w biedniejszych krajach było jedną z najbardziej spornych kwestii dobiegającego końca szczytu klimatycznego ONZ w Warszawie, który rozpoczął się 11 listopada.

W przyjętej w sobotę decyzji wezwano państwa rozwinięte, by zapewniły finansowanie publiczne w wysokości co najmniej 10 mld dolarów rocznie. Finansowanie publiczne ma przyciągnąć środki prywatne tak, aby w 2020 roku było to w sumie 100 mld dolarów rocznie. Takie finansowanie obiecano na szczycie klimatycznym w Kopenhadze w 2009 r. Kraje rozwinięte mają prezentować konwencji klimatycznej ONZ plany spełnienia tego celu, a co dwa lata w tej sprawie mają zbierać się ministrowie.

Już przed przyszłym szczytem w Limie w grudniu 2014 r., kraje rozwinięte mają wpłacić "znaczące" składki do Zielonego Funduszu Klimatycznego.

Ponadto w piątek postanowiono zapełnić fundusz adaptacyjny 100 milionami dolarów.

Także osiągnięto kompromis ws. mechanizmu pomocy dla ubogich krajów, które cierpią z powodu zmian klimatu, np. huraganów czy powodzi - "loss and damge".

Porozumienie to, które muszą jeszcze formalnie potwierdzić delegaci, udało się uzyskać w nieformalnych negocjacjach, które toczyły się w sobotę wieczorem, dobę po planowanym zakończeniu posiedzenia w Warszawie.

Państwa spierały się o jedno słowo w propozycji końcowego dokumentu w tej sprawie. Chodziło o to, że ustanawiany na COP19 tzw. międzynarodowy mechanizm warszawski będzie działał w ramach (ang. - under) uzgodnionego w 2010 r. w Cancun mechanizmu adaptacyjnego Cancun Adaptation Framework.

W ostatniej chwili przed zatwierdzeniem projektu, w imieniu grupy państw rozwijających się - G77 + Chiny - sprzeciw zgłosiło Fidżi, poparte później przez delegatów Filipin, Boliwii i Nikaragui i - w imieniu grupy najsłabiej rozwiniętych państw - przez Nepal.

Oponenci oświadczyli, że nie mogą zgodzić się na takie brzmienie, ponieważ kwestie, których dotyczy "loss and damage", są znacznie szersze niż te, które zawiera mechanizm adaptacji do zmian klimatu. Wszyscy podkreślali, że ostatnią barierą dzielącą COP od osiągnięcia porozumienia jest właśnie to jedno słowo - "under".

Początkowo kraje rozwijające się chciały, by kwestią "loss and damage" zajmowała się oddzielna, nowa instytucja. Na jednak nie było zgody państw rozwiniętych.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Szczyt klimatyczny z porozumieniem. Redukcja CO2 bez rozstrzygnięcia

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!