Niektóre placówki będą musiały zapłacić za energię ponad dwukrotnie więcej niż obecnie. W przypadku części z nich oznaczać to będzie koszty działalności wyższe o milion złotych rocznie - pisze we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna".
Według dziennika zmianę tę najbardziej odczują szpitale specjalistyczne, korzystające z energochłonnych tomografów, rentgenów czy najlepiej wyposażonych sal operacyjnych. "Obecnie wydatki publicznych lecznic na energię elektryczną stanowią średnio 2 proc. ich budżetów. " - podkreśla gazeta.
Jak dodaje, po zmianach w przyszłym roku mogą one wzrosnąć do 3-3,5 proc. "Przy napiętych planach finansowych każdy procent to bardzo dużo" - przekonuje cytowany w dzienniku Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Z kolei prezes zarządu Centrum Zdrowia w Mikołowie Władysław Perchaluk ocenia w gazecie całą sprawę jednym słowem: "Tragedia". Według niego najkosztowniejsza jest działalność bloku operacyjnego i wykonywanie specjalistycznych badań. "Ale z nich nie możemy zrezygnować" - podkreśla.
Perchaluk dodaje, że analizowany jest wariant wprowadzenia systemów i aparatury energooszczędnej. Obawia się też wzrostu cen za usługi, takie jak tomografia komputerowa i rentgen, które u niego w szpitalu realizują podmioty zewnętrzne.
Jak podkreśla dziennik, "w nieoficjalnej rozmowie Ministerstwo Energii przyznaje, że nie wiadomo, czy szpitale będą mogły skorzystać z rekompensat, czyli dopłat do wyższych rachunków za prąd". "Oficjalnej odpowiedzi resortu nie otrzymaliśmy. Na razie nie ma żadnych szczegółów. Ale i tak już planujemy, że dojdzie do masowego składania wniosków o dopłaty" - podsumowuje cytowany w gazecie szef Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Szpitale szukają leku na drogi prąd