Wejście w życie propozycji, aby wszystkie instalacje wykorzystujące OZE o mocy powyżej 40 kW (mikroinstalacja) mogły być lokalizowane wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego po prostu wstrzyma budowę jakichkolwiek urządzeń tego typu w Polsce – mówi Tomasz Sęk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej (PSES).
- Wejście w życie zawartej w projekcie przedmiotowej ustawy propozycji, aby wszystkie instalacje wykorzystujące OZE o mocy powyżej 40 kW (mikroinstalacja) mogły być lokalizowane wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego po prostu wstrzyma budowę jakichkolwiek urządzeń tego typu w Polsce.
Proponowane rozwiązanie byłoby szczególnie dotkliwe dla niewielkich, instalacji służących wytwarzaniu energii z OZE, które powstają na podstawie decyzji o warunkach zabudowy, a relatywnie niewielkie znaczenie miałoby dla dużych inwestycji OZE, które w praktyce już są lokalizowane głównie na podstawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (mpzp). Przy czym obecnie tylko około 25 proc. samorządów ma uchwalone mpzp, a znaczna ich część dotyczy dużych miast i w związku z tym wejście w życie omawianych przepisów tym bardziej oznaczałoby paraliż inwestycji w małe OZE. Znaczące ograniczenie realizacji przedsięwzięć w OZE do 1 MW jest w mojej opinii realnym zagrożeniem .
Skoro tak to przyjęty projekt ustawy jest klasycznym wylaniem dziecka z kąpielą, czy może ma jakieś drugie dno?
- Wydaje mi się, że przyjęty przez komisje sejmowe projekt ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym i ustawy prawo budowlane ma taką treść, ponieważ zabrakło refleksji nad praktycznymi skutkami jego wprowadzenia.
Projekt przedmiotowej ustawy był uchwalany z dość ogólną intencją ucywilizowania, czy uporządkowania zasad lokalizacji przede wszystkim dużych farm wiatrowych w sposób dający społecznościom lokalnym większy niż obecnie wpływ na to, gdzie te farmy powstaną, ale uwadze parlamentarzystów umknęły skutki proponowanych rozwiązań dla rozwoju OZE w ogóle. Gdyby te przepisy, o których rozmawiamy, weszły w życie, to zahamowałyby rozwój zwłaszcza małych OZE, a w tym fotowoltaiki, przynajmniej na kilka lat, ale nie farm wiatrowych. Słowem, w praktyce zaproponowane przepisy byłyby kontrproduktywne w stosunku do celu jaki przyświecał ich uchwalaniu.
Podkreślacie państwo niespójność zaproponowanych rozwiązań z ustawą o OZE. Na czym polega problem w tym obszarze?
- Jednym z głównych celów ustawy o OZE jest promocja energetyki rozproszonej poprzez wprowadzenie osobnego koszyka aukcyjnego dla instalacji OZE o mocy do 1 MW i nałożenie zobowiązania do zakupów w aukcjach OZE przynajmniej 25 proc. z instalacji w tym przedziale mocy. Wprowadzenie ustawy, o której mówimy, w obecnym kształcie stoi w sprzeczności z celem ustawy OZE i spowodowałoby, że niemożliwe stałoby się osiągnięcie wskazanego wyżej celu.
Obecnie bowiem ponad 95 proc. obowiązujących mpzp nie przewiduje możliwości budowy instalacji OZE innych niż elektrownie wiatrowe i jedyną szansą dla podmiotów pragnących inwestować w systemy fotowoltaiczne czy małe elektrownie wodne jest uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy i realizacja przedsięwzięcia na terenach nieobjętych mpzp.
Biorąc pod uwagę, że ostatnia aukcja OZE planowana jest w 2018 r. to nawet przy optymistycznym założeniu, że gminy przystąpią do uchwalania studiów uwarunkowań i mpzp dla małych instalacji OZE niezwłocznie po przyjęciu nowelizacji, to w rezultacie i tak nie będzie możliwe uczestnictwo w aukcjach obiektów o mocy do 1MW. Wynika to z długotrwałego procesu uchwalania dokumentów planistycznych i dalszego procesu inwestycyjnego, którego zakończenie jest warunkiem partycypacji w aukcji OZE. Innymi słowy, cele zapisane w ustawie o OZE dotyczące instalacji do 1 MW i przyjęty przez komisje projekt ustawy wzajemnie się wykluczają.
Zgłaszaliście propozycje zmian w projekcie przedmiotowej ustawy, ale nie proponowaliście, żeby w ogóle wykreślić przepis uzależniający możliwość lokalizacji OZE od umieszczenia ich w mpzp. Dlaczego wybraliście taki sposób postępowania i jeśli przeszły wasze propozycje, to jakie?
- Nie zabiegliśmy o całkowite wykreślenie z projektu przedmiotowej ustawy przepisów uzależniających możliwość lokalizacji OZE od umieszczenia ich w mpzp, bo wyrażamy swoją aprobatę dla potrzeby uregulowania zagadnień prawnych dotyczących budowy dużych instalacji OZE, głównie farm wiatrowych. Zaproponowaliśmy, żeby zapis o lokalizacji obiektów OZE wyłącznie na podstawie mpzp dotyczył źródeł nie o mocy przekraczającej 40 kW, a o mocy przekraczającej 1 MW i aby możliwe było wydawanie decyzji o warunkach zabudowy dla obiektów OZE do końca 2016 roku.
Ten drugi postulat został poparty przez posłów i znalazł się w projekcie przedmiotowej ustawy przyjętym przez komisje, a o realizację pierwszego postulatu nadal zabiegamy. Naszą intencją i planem jest, aby możliwe dużej liczbie decydentów uzmysłowić implikacje wejścia w życie projektu ustawy w jego obecnej wersji, czyli wskazać na negatywne konsekwencje dla rozwoju małych OZE o mocy do 1 MW, o czym wcześniej mówiłem.
Wysłaliśmy już stosowne pismo do członków komisji, którzy pracowali nad ustawą w I czytaniu i chcielibyśmy, jeśli będzie to możliwe, spotkać się z posłami i przedstawić im bezpośrednio nasz punkt widzenia. Dla nas jest oczywiste, że jeżeli przedmiotowa ustawa wejdzie w życie w wersji uchwalonej przez komisje, co mam nadzieję, że jednak się nie stanie, to rozwój małych OZE zostanie co najmniej zahamowany na lata. Projekty do 1 MW są zbyt małe, żeby czekać z nimi na uchwalenie mpzp może nawet kilka lat. W konsekwencji wyeliminuje to z sektora OZE małych i średnich przedsiębiorców, rolników czy inwestorów indywidualnych, co bez wątpienia odbije się negatywnie na gospodarce.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: T. Sęk, PSES: ograniczenie inwestycji w OZE do 1 MW realnym zagrożeniem