W czasach ostatniego kryzysu okazało się, że lepiej poradziły sobie te gospodarki, które mają dobrze rozwiniętą produkcję przemysłową. O reindustrializacji coraz głośniej mówi się w Unii Europejskiej, a w wypracowaniu jej modelu mogłoby pomóc wspólne stanowisko Polski, Niemiec i Francji - trzech dużych krajów o odmiennym podejściu do polityki klimatyczno-energetycznej.
Jak wskazał prof. Ha-Joon Chang, ekonomista z Uniwersytetu Cambridge, problemem Unii Europejskiej jest brak skutecznej polityki w zakresie przemysłu. Tymczasem unijny przemysł traci konkurencyjność na tle krajów azjatyckich oraz USA.
Naukowiec dodał, że poza odpowiednia polityką na poziomie UE są jeszcze niezbędne odpowiednie rozwiązania dostosowane do potrzeb poszczególnych członków Wspólnoty. Jako dobry przykład wskazał Niemcy, gdzie kładzie się duży nacisk na kształcenie w bardzo wyspecjalizowanych obszarach.
Ekonomista zwrócił uwagę na dużą rolę przemysłu w krajach, które nie są kojarzone z tą dziedziną gospodarki, a raczej z usługami, finansami czy turystyką - Singapur oraz Szwajcarię. Tymczasem pod względem wartości produkcji przemysłowej na jednego mieszkańca zajmują one odpowiednio pierwsze i trzecie miejsce na świecie.
Friedbert Pflüger, dyrektor European Centre for Energy and Resource Security, wskazał natomiast na różnice pomiędzy Unią Europejską a USA na przykładzie gazu łupkowego.
W USA, gdzie trwa rewolucja łupkowa, tani gaz stał się fundamentem reindustrializacji kraju i jest postrzegany jako wielka szansa. Tymczasem w Unii Europejskiej głównie dyskutuje się o zagrożeniach, jakie może wiązać się z jego wydobycie.
Pflüger zaznaczył, że potrzebne jest także pobudzenie potencjału, jaki tkwi w europejskiej nauce oraz małych i średnich przedsiębiorstwach. Podkreślił, że tylko wspólny potencjał UE jest w stanie stawić czoła USA czy Chinom.
Janusz Reiter, przewodniczący rady Centrum Stosunków Międzynarodowych, były ambasador RP w Niemczech, zwrócił natomiast uwagę na różnice pomiędzy Polską, Niemcami i Francją w zakresie podejście do polityki energetycznej.
W Polsce dominuje węgiel, w planach jest budowa elektrowni atomowej; o OZE myśli się raczej niechętnie. Niemcy zamykają elektrownie jądrowe, ważną rolę odgrywa tam węgiel, a jednocześnie trwa boom w energetyce odnawialnej. Natomiast we Francji zdecydowanie dominuje atom, zrezygnowano z węgla, a OZE powoli się rozwija.
Dla Polski gaz łupkowy jest wielką nadzieją; w Niemczech nie ma zainteresowania tym paliwem, a we Francji istnieje wobec niego sprzeciw.
Jednak, jak wskazał Reiter, państwa Trójkąta Weimarskiego mają wspólny cel w stabilnych dostawach czystej energii, której cena była akceptowalna zarówno dla odbiorców indywidualnych, jak i przemysłowych.
Dlatego wspólny głos Polski, Niemiec i Francji w budowie dobrze funkcjonującego europejskiego rynku energii byłby nie do przecenienia. Reiter stwierdził, że jeśli tym trzem krajom udałoby się wypracować wspólne stanowisko, to bez wątpienia miałoby ono ważny wpływ na Unię Europejską.
Prof. Jerzy Buzek, europoseł, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, podkreślił, że kryzys najlepiej przeszły te kraje, które mają silny przemysł. Jeśli Europa chce budować gospodarkę w oparciu o produkcję, to nie może sama ograniczać się poprzez wysokie ceny energii, co powoduje spadek konkurencyjności.
Były premier wskazał także na różnice pomiędzy polityką klimatyczną UE i USA. Zdaniem Buzka Wspólnota potraktowała klimat ideologicznie, a USA pragmatycznie. W efekcie po kilku latach walki o ochronę klimatu USA zmniejszyły emisję gazów cieplarnianych bardziej niż Europa.
O więcej pragmatyzmu apelowała także Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan, która podkreśliła, że w odnowie przemysłu w Europie nie pomagają ideologiczne nawoływania.
Potrzebna jest także pewnego rodzaju praca u podstaw, zwłaszcza w zakresie edukacji. Jak wskazała Bochniarz, obecnie w Polsce z poziomu szkolnictwa nie są zadowoleni młodzi ludzie, a jeszcze bardziej pracodawcy, którzy narzekają na brak wykwalifikowanych kadr.
Ulrich Grillo, szef Federation of German Industries, powiedział, że UE musi zwiększyć nakłady na badania naukowe oraz innowacje. Do tego Wspólnota potrzebuje wzmocnienia wspólnego rynku - bez tego nie będzie w stanie konkurować innymi światowymi graczami. Potrzebna jest także redukcja biurokracji, a cele polityki klimatycznej powinny mieć wyważony wpływ na gospodarkę.
Również prof. Samuel Faure, specjalista ds. obronności z Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu oraz Yves-Thibault de Silguy, wiceprezes MEDEF International, zwrócili uwagę na potrzebę wypracowania wspólnej polityki przemysłowej UE, w czym szczególną rolę mogą odegrać państwa Trójkąta Weimarskiego.
Trzeba zbudować ramy, w których będzie można rozwijać i wzmacniać konkurencyjność wspólnego rynku UE na arenie globalnej. Bo choć pomiędzy unijnymi krajami zanikają fizyczne granice, to wciąż istnieje pomiędzy nimi wiele barier.
Tobias Schönberg, partner w firmie doradczej Roland Berger, wskazał w tym aspekcie na systemy transportu kolejowego oraz telekomunikację, gdzie granicą wciąż są mocno odczuwalne.
W przypadku telekomunikacji jest to jeden z czynników, który powoduje, że Europa coraz bardziej traci dystans do USA czy wysokorozwiniętych krajów azjatyckich w dziedzinie nowoczesnych technologii.
Tomasz Elżbieciak
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: To mit, że gospodarka może prosperować bez przemysłu