To pozytywny rozwój wydarzeń - ocenił w piątek rzecznik KE protesty uczniów domagających się od rządów walki z globalnym ociepleniem. Impuls wyszedł od 16-letniej Szwedki podczas szczytu w Katowicach. Fenomen uczniowskich protestów obejmuje coraz więcej krajów.
Podobne manifestacje, w których biorą udział uczniowie, obywają się również w innych krajach - Niemczech, Francji, Szwajcarii, a nawet Australii. Ich wspólnym mianownikiem jest domaganie się od rządów bardziej ambitnych działań w walce ze zmianami klimatu.
"Młodzi ludzie entuzjastycznie opowiadający się za tym niezwykle ważnym celem, który podzielamy tutaj, w Komisji Europejskiej, to bardzo pozytywny rozwój wypadków" - powiedział na piątkowej konferencji prasowej rzecznik KE Alexander Winterstein.
Inspiracją dla uczniów jest postawa 16-letniej Grety Thunberg, walczącej o powstrzymanie zmian klimatycznych Szwedki, która została zaproszona do udziału w konferencji klimatycznej COP24 w Katowicach.
Jej poruszające i emocjonalne przemówienie do światowych przywódców, w którym opowiadała, jak sama, zamiast pójść do szkoły, udała się przed gmach parlamentu w Sztokholmie, żądając m.in. realizacji postanowień porozumienia paryskiego, ma ponad 290 tys. wyświetleń w serwisie "You Tube".
"Jeśli kilkoro dzieci może trafić na pierwsze strony gazet na całym świecie tylko przez to, że nie chodzą do szkoły, to wyobraźcie sobie, co moglibyśmy zrobić razem, gdybyśmy naprawdę tego chcieli" - mówiła w grudniu, wzywając do działania podczas szczytu w Katowicach.
Jej słowa, że w 2078 r., gdy będzie obchodziła 75. urodziny, a jej wnuki - jeśli będzie je miała - będą mogły ją zapytać o dzisiejszych przywódców światowych i to, dlaczego nie zrobili wszystkiego, by chronić planetę, podziałały na wyobraźnię jej rówieśników. Uczniowie w Belgii argumentują, że lepiej wagarować i protestować niż chodzić do szkoły i w ten sposób pozbawiać się przyszłości.
KOMENTARZE (6)
Do artykułu: Uczniowskie protesty ws. klimatu. "Fenomen coraz powszechniejszy"