10-procentowa granica podwyżek dotyczy klientów, a nie samej energii - tłumaczy Urząd
— Mówiąc o 10-procentowej granicy wzrostu cen, miałem na myśli podwyżkę rachunków dla klientów, a nie samych stawek za energię elektryczną — wyjaśnia w gazecie Tomasz Kowalak, dyrektor departamentu taryf w URE.
Ubiegłotygodniowe sygnały zelektryzowały spółki, które we wnioskach taryfowych wystąpiły do regulatora o podwyżkę cen energii przeciętnie o 20 proc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: URE nie chce zbytnio ciąć cenowych żądań spółek.