Podwyżki cen prądu będą łagodniejsze niż wcześniej prognozowano i maksymalnie wyniosą niecałe 4 proc. Mówi Beata Dembska z Urzędu Regulacji Energetyki.
- Za energię elektryczną w 2017 roku, przy średnim rocznym zużyciu ponad 1700 kilowatogodzin przez trzyosobową rodzinę w najbardziej popularnej grupie taryfowej G11, rachunek za energię wzrośnie od 1,5 proc. do 4 proc. w zależności od regionu - wyjaśnia ekspertka.
Diabeł tkwi w szczegółach
Wpływ na podwyżki mają przede wszystkim opłaty związane z dystrybucją, bo sam prąd jako towar tanieje - tłumaczy Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.- Na cenę prądu składają się dwa czynniki. Po pierwsze prąd, którego cena hurtowa spada, po drugie wszystkie inne dodatkowe opłaty dystrybucyjne, czyli to, że spółki energetyczne kupiły kopalnie, to że mamy politykę klimatyczną, to że mamy nieefektywność naszego systemu energetycznego, oraz nowe inwestycje w rynek mocy. To się składa na wyższe ceny - podkreśla ekspert.
Decydują ceny ropy
Jeśli chodzi o gaz, to duże przedsiębiorstwa zapłacą o 12 proc. więcej. Jest to efekt wahań kursów walut i drożejącej ropy.- Cena ropy naftowej, która jest skorelowana z wartością innych surowców, zaczęła drożeć. To oznacza, że na rynku spotowym zmienią się ceny gazu. Na to nakładają się również decyzje państw OPEC, które decydują o podaży ropy - tłumaczy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W 2017 roku zapłacimy więcej za prąd, a mniej za gaz