Po zamknięciu elektrowni jądrowych, w całej Japonii zaczyna brakować prądu. Media apelują do mieszkańców, aby oszczędzali energię elektryczną i nie włączali komputerów oraz telewizorów. Według oficjalnych danych, od piątku 1,4 mln mieszkań w prefekturach Aomori, Iwate, Miyagi i Fukushima nie ma wody, a 2,5 mln domów pozbawionych jest prądu - podaje japońska telewizja NHK.
Firma Tokyo Electric podała, że przerwy w dostawach energii będą miały miejsce już w poniedziałek. W każdym regionie przerwy będą trwały trzy godziny.
Według oficjalnych danych, od piątku 1,4 mln mieszkań w prefekturach Aomori, Iwate, Miyagi i Fukushima nie ma wody, a 2,5 mln domów pozbawionych jest prądu - podaje japońska telewizja NHK.
Kan podkreślił, że sytuacja w elektrowni atomowej Fukushima I, w której w sobotę doszło do wybuchu wodoru, nadal jest poważna. Wcześniej rząd informował, że w pobliżu kolejnego reaktora może dojść do następnej eksplozji.
Apele o oszczędność energii słychać na każdym kroku. „W telewizji prosili, żebyśmy ograniczali użycie energii. Mamy wyłączać komputery i telewizory. To w ramach pomocy prefekturze Miyagi, której stolica Sendai najbardziej ucierpiała w trzęsieniu ziemi – mówi PAP Krystyna Suzuki, Polka z Tokio.
„Elektrownie nuklearne są zamknięte, więc może być kłopot z prądem. Przed nadejściem nocy szukałam latarek i świeczek na wypadek ciemności" – dodaje Suzuki.
Japończycy są społeczeństwem bardzo zdyscyplinowanym i karnym. Nie działają jednak telefony, więc łączność internetowa to jedyny sposób na wymianę informacji.
Choć w Tokio od rana bardzo rzadko kursują autobusy i w ogóle nie działa komunikacja kolejowa, to Japończycy nie ulegli zbiorowej histerii. Bardzo godnie i spokojnie przeżywają dramatyczne chwile ostatnich godzin.
Yukiko Yazawa, Japonka, od urodzenia mieszkająca w Tokio, widząc ogrom nieszczęścia w telewizji, cieszy się, że w japońskiej stolicy jest już spokojnie. Jest szczęśliwa, że jej dwójka dzieci bezpieczna wróciła ze szkoły do domu. „W porównaniu z Miyagi u nas jest spokojnie i dość bezpiecznie. Widziałam, jak w Urayasu drogi trzęsły się długi czas. To był okropny widok!" - informuje PAP.
„Nasz dom ma wodę, prąd, gaz, ale nie wiadomo jak długo będzie tak dobrze. Docierają do nas bowiem informacje, że już niedługo może zabraknąć energii elektrycznej" – dodaje. Mąż Japonki pierwsze godziny po trzęsieniu ziemi spędził poza domem, nocował w pracy. Teraz już wiadomo, że jest cały i zdrowy. Rozmówczyni PAP bardzo martwi się za to o swoją ciotkę, która mieszka w Sendai, gdzie rozmiary kataklizmu są niewyobrażalne, a za zaginionych uznaje się setki osób. „Ciągle nie udało się nam z nią skontaktować. Wierzymy, że żyje” - wyznaje PAP Yukiko Yazawa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W Japonii 2,5 mln domów bez prądu