Bruksela i Polska cały czas debatują nad definicją "procesu inwestycyjnego", który ma kluczowe znaczenie dla przydzielenia emisji CO2 nowym elektrowniom.
Pojawił się jednak problem jak rozumieć termin proces inwestycyjny. Firmy energetyczne, nie mając pewności, czy nowe elektrownie dostaną uprawnienia emisyjne, wstrzymały inwestycje w siłownie węglowe i czekają na wyjaśnienie sprawy.
Początkowo zakładano, że pojęcie "procesu energetycznego" to jest tak rozciągliwe, że można pod nie podciągnąć każde działanie związane z budową nowej elektrowni. Nawet skierowanie do PSE Operator wniosku o przyłączenie. Jednak jak pisze "Gazeta Wyborcza" niedawno Bruksela zaproponowała, by "rozpoczęciem inwestycji" było, tak jak w przypadku zasad dotyczących Funduszu Spójności, "rozpoczęcie robót na miejscu". To w zasadzie całkowicie zablokowałoby budowę nowych elektrowni węglowych w Polsce, bo większość projektów inwestycyjnych nie osiągnęła tego etapu.
Jednak jak wskazuje "Gazeta" w zaproponowanych przez Unię zasadach jednym z warunków uznania inwestycji za zaczętą jest "rozpoczęcie procedury wywłaszczeniowej", która ma na celu nabycie działki. Taka interpretacja byłaby korzystna dla budowy elektrowni w Polsce, bo wiele firm ma już kupione grunty pod elektrownie.
Ostateczne wytyczne mają być wydane w drugiej połowie roku - pisze "Gazeta", Rozgrywka Polski z Brukselą o kluczową dla energetyki definicję trochę więc jeszcze potrwa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wciąż nie wiadomo, czy nowe elektrownie mogą liczyć na darmowe uprawnienia do emisji CO2