Polska energetyka bazuje obecnie głównie na węglu, którego np. w 2017 r. kopalnie wyprodukowały ok. 65,5 mln ton. Jednak mając na uwadze unijną politykę klimatyczną, musimy dywersyfikować nasz miks energetyczny i rozwijać także inne źródła. Po swojemu, ale też bez obaw i paraliżu.
Polityka energetyczna Polski do 2040 roku (PEP), której projekt przedstawiło ostatnio Ministerstwo Energii, zawiera zapisy kluczowe dla przyszłości polskiego sektora węgla kamiennego. Z dokumentu wynika, że łączne nakłady na polską energetykę mają do tego czasu wynieść 400 mld zł. Zainstalowana moc energii netto wzrośnie z 40 GW w 2018 roku do 72,6 GW w roku 2040. Produkcja energii elektrycznej ma się w tym czasie zwiększyć ze 160 tys. do ok. 233 tys. GWh. I co najważniejsze, w 2030 roku udział węgla w wytwarzaniu energii ma sięgnąć ok. 60 proc. (obecnie to ok. 80 proc.).
Co z tego wszystkiego wynika?
Tyle samo, czyli mniej
W ocenie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego do 2040 roku udział węgla (kamiennego i brunatnego) w produkcji energii elektrycznej w Polsce powinien się zmniejszyć z ok. 80 proc. obecnie do ok. 35 proc. Przy czym analizowana jest możliwość budowy odkrywki Złoczew. Jeżeli plan jej uruchomienia się powiedzie, udział ten może być wyższy.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa
regulamin.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
FORUM TYMCZASOWO NIEDOSTĘPNE
W związku z ciszą wyborczą dodawanie komentarzy zostało tymczasowo zablokowane.