W gminie Gubin zamiast kopalni i elektrowni mają powstać farmy wiatrowe. Sztandarowa inwestycja energetyczna kraju, szacowana na 20 mld zł, może zostać zablokowana. A to dlatego, że marszałek Elżbieta Polak za późno wysłała wójtowi swój sprzeciw wobec planów budowy wiatraków
Według planistów konflikt górniczy dotyczy głównie farmy w rejonie Stargardu Gubińskiego, gdzie miałaby się rozpocząć eksploatacja złóż węgla brunatnego.
- Mieszkańcy nie chcą odkrywki ani przesiedleń. Wypowiedzieli się przeciw w referendum. Jako ich reprezentant wolałbym elektrownie wiatrowe, które zdecydowanie wcześniej dostarczą gminie korzyści - przyznaje Zbigniew Barski, wójt gminy Gubin. W połowie marca wystąpił do marszałek Elżbiety Polak (PO) z wnioskiem o uzgodnienie projektu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego swojej gminy. To konieczna procedura.
Urząd marszałkowski na wiatraki się nie zgodził, ale zrobił to po terminie. I jak się okazuje, ma to niebagatelne znaczenie. Sprawę na korzyść gminy rozstrzygnęło w ostatni piątek Samorządowe Kolegium Odwoławcze. - Marszałek się spóźnił! Nie wypowiedział się na temat projektu wójta w ciągu 30 dni. Uznaje się, że skoro nie dotrzymał terminu, plan wójta obowiązuje. Nie zmienia to faktu, że kolizja między wiatrakami a kopalnią istnieje - tłumaczy Gwidon Makarowicz, prezes SKO w Zielonej Górze.
W dniu kiedy urząd marszałkowski powinien wydać decyzję odmowną na wiatraki, jedynie poinformował o wydłużeniu terminu. Merytoryczną odpowiedź wysłał miesiąc później (12 maja). Dlaczego wójtowi nie odmówiono na czas? - Jeśli chodzi o niedotrzymanie terminów związanych z wydaniem opinii, na pewno zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe wobec osób, które zawiniły - zapowiada Mirosława Dulat, rzecznik prasowy marszałka.
Pod spóźnioną decyzją podpisała się marszałek Polak. "Gazeta" dotarła do tej opinii. Polak tłumaczy w niej, że złożony projekt studium jest sprzeczny z polityką przestrzenną województwa, czyli z zaznaczonymi w obowiązującym planie z 2002 r. złożami węgla. Według rządowych wytycznych trzeba je chronić przed nadmierną zabudową i trzymać w gotowości do eksploatacji. Mają one wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju. - Zaplanowana lokalizacja farm wiatrowych uniemożliwi eksploatację złóż - pisze marszałek i podpowiada, że na terenie całego województwa istnieją inne "korzystne warunki dla funkcjonowania farm wiatrowych".
Tymczasem gmina Gubin może wrócić do marzeń o energii wiatrowej, mając w ręku decyzję SKO. Mimo że negatywna opinia marszałka została uchylona to, jak przyznaje Makarowicz, urząd może odwołać się od jego decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nie wiadomo jednak, czy to zrobi. - Nasi prawnicy przeanalizują sprawę - przyznaje Dulat.
Według informacji "Gazety" budową elektrowni wiatrowych zainteresowane są w tej chwili dwie firmy, m.in. Prometheus GmbH. - Z naszej strony planujemy i przeprowadzamy wszelkie usługi w planowaniu w związku z opracowaniem trzech częściowych projektów dla urządzeń służących do użytkowania energii regeneratywnej (elektrownie wiatrowe) na terenie gminy Gubin - pisze w jednym z ostatnich listów do wójta (marzec br.) inwestor dr Ing. Erhardt Hoche. Tłumaczy: - Nasze zaangażowanie w przygotowanie planowania i przeprowadzenie inwestycji o łącznej wielkości rzędu ok. 100 mln euro bazuje na zaufaniu do podjętych przez gminę uchwał - zaznacza. Przypomina obecnemu wójtowi, że sprawa sięga jeszcze 2008 r., a Prometheus GmbH złożył od tego czasu trzy zlecenia planistyczne dla zielonogórskich firm. Kolejne trzy firmy z siedzibą w Gubinie i Gorzowie dostały zlecenia m.in. na prace geodezyjne i planistyczne. Już wtedy Prometheus wydał na to 100 tys. zł. Twierdzi, że do tej pory wydatki podwojono. Ostrzega, że nabył prawa do działek, na których ma powstać kopalnia i elektrownia.
Koszty swoich badań podliczyła także Firma "Port" Energia Wiatrowa. Jej wydatki mają sięgać łącznej kwoty 860 tys. zł. - O ewentualnych roszczeniach ze strony obu firm informowałem urząd marszałkowski i wojewódzki, ale nikt nie chciał tej sprawy rozwiązać - skarży się wójt.
Przypomnijmy. PWE Gubin planuje postawić nad Nysą Łużycką kopalnię odkrywkową i elektrownię o mocy 1600 MW. Górnicy szacują inwestycje na blisko 20 mld zł. Gwarantują gminom Gubin i Brody kilkadziesiąt milionów złotych rocznie, trzy tysiące miejsc pracy, nowe domy dla wysiedlanych, rekultywację terenu. Budowę chcieli rozpocząć w 2015 r. Mieszkańców Brodów i Gubina nie przekonali. W dwóch referendach wyraźnie zwyciężyli przeciwnicy kopalni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wiatraki zmiotą brunatną kopalnię i elektrownię w Gubinie?