Czy Wielkopolsce grozi taka sama katastrofa energetyczna jak w Szczecinie? Zdaniem ekspertów jest to wielce prawdopodobne. Okazuje się bowiem, że linie przesyłowe w tym regionie już teraz znajdują się na granicy wydolności.
– Region Poznania przechodzi niezwykle dynamiczny rozwój gospodarczy. Wzrost zapotrzebowania na energię w skali roku jest tutaj niemalże trzykrotnie wyższy niż wynosi średnia krajowa – podkreśla Tadeusz Ruszczykowski, dyrektor do spraw inwestycji w PSE-Operator. – Infrastruktura przesyłowa, od której zależy stabilność dostaw energii elektrycznej dla regionu, jest niestety niewystarczająca i pracuje dziś na granicy technicznej wydolności – dodaje.
Przedstawiciel spółki PSE Operator, która odpowiada w Polsce za cały system przesyłowy, uważa, że problemem nie jest zły stan techniczny istniejących linii energetycznych, lecz ich ograniczone możliwości przy jednoczesnym braku sposobu na zwiększenie przesyłu, na przykład poprzez ich modernizację bądź budowę nowych linii. Dlatego do przerw w dostawach energii może dochodzić nie tylko z powodu warunków atmosferycznych, ale także w wyniku zastoju w realizacji inwestycji.
W podobnym tonie wypowiadają się również inni specjaliści z branży elektroenergetycznej. – W takiej sytuacji znajduje się jeszcze między innymi Warszawa oraz Gdańsk, w mniejszym stopniu zaś miasta śląskie, gdzie sieć przesyłowa jest bardziej rozbudowana – ocenia Mirosław Duda, ekspert z Agencji Rynku Energii.
Mimo tych jednoznacznych opinii, spokój zachowuje Paweł Oboda, rzecznik Enei, największego w północno-zachodniej Polsce dostawcy prądu. Według niego, Poznań jest w mniejszym stopniu narażony na brak prądu.
– W Szczecinie doszło do tak wielkiej katastrofy, ponieważ był zasilany z dwóch równoległych do siebie linii – przekonuje rzecznik.
Poznań z kolei zasilany jest z różnych źródeł. Dlatego, zdaniem Pawła Obody, stolica Wielkopolski jest zagrożona awarią w znacznie mniejszym stopniu. Jego słowa potwierdza Dariusz Dymek, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Nasze województwo jest w lepszym położeniu niż zachodniopomorskie, zwłaszcza jeśli chodzi o bliskość elektrowni. Obecnie jest budowana magistrala zasilająca aglomerację poznańską od południa, chociaż są pewne problemy związane z protestami mieszkańców, którzy nie chcą na swoich działkach słupów sieci przesyłowej – mówi.
Chodzi tutaj o budowę ok. 144-kilometrowej linii Plewiska - Ostrów. Według pierwotnych planów miała ona być gotowa w tym roku. W wyniku protestów mieszkańców, którzy nie zgadzali się na realizację tej inwestycji w pobliżu ich domów, termin nie został dotrzymany. Co prawda większość słupów już postawiono, ale do zakończenia inwestycji nadal brakuje 7,5-kilometrowego odcinka w gminie Kórnik i Mosina. Mieszkańcy nie dają jednak za wygraną. Cały czas domagają się większego oddalenia słupów od swoich nieruchomości. Z ich żądaniami nie zgadza się z kolei PSE -Operator. Od kilku lat w tej sprawie trwa pat.Na razie nie ma szans na kompromis. A to oznacza, że południowa część Wielkopolski nadal będzie zasilana dzięki starym liniom, pochodzącym z połowy XX wieku.
– Na wypadek kryzysu energetycznego Wielkopolska i Poznań są dobrze przygotowane – utrzymuje Dariusz Dymek. WUW od wielu lat prowadzi między innymi bazę danych, w której znajdują się informacje dotyczące działających agregatów prądotwórczych. Sztaby zarządzania kryzysowego decydowałyby, gdzie w pierwszej kolejności je skierować. Szef Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego WUW zaznacza też, że ważna jest edukacja społeczeństwa, dlatego co jakiś czas urząd publikuje ulotki, w których podaje, co należy zrobić w czasie kryzysu.
– Każda rodzina powinna posiadać m.in. pakiet zapasowych baterii do radia, aby móc na bieżąco śledzić komunikaty sztabu kryzysowego – mówi.
W czasie energetycznego kryzysu powinna działać komunikacja miejska. Oczywiście, na trasy nie wyruszyłyby tramwaje. Jednak poznańskie MPK ma odpowiedni tabor autobusów, które wyjechałyby na linie zastępcze. Do tego procedury przewidują możliwość wykorzystania prywatnych firm transportowych.
Znacznie gorzej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o podróże koleją. W przypadku awarii prądu ratunkiem dla PKP mogą być lokomotywy spalinowe, którymi przewoźnik dysponuje. Możliwe również, że pojawiłyby się „kartki” na paliwo, czy chleb. – Stacje paliw mają zapasy na 2-3 dni. Jeśli sytuacja kryzysowa miałaby trwać dłużej, wprowadzilibyśmy reglamentację na paliwa– zapewnia Dariusz Dymek.
Podczas prądowego kryzysu dużą rolę odegrałoby również wojsko i policja. Chodzi m.in. o dostarczanie artykułów spożywczych mieszkańcom oraz zapewnienie bezpieczeństwa.
Zobacz także: Gabryś: za Szczecinem może być Warszawa i Białystok
Zły stan sieci osłabia gospodarkę
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wielkopolsce grozi katastrofa energetyczna