W sądzie toczy się sprawa o upadłość spółki zależnej Tauronu - Polskiej Energii - Pierwszej Kompanii Handlowej (PKH). "Puls Biznesu" opisuje sprawę inwestorów farm wiatrowych, którzy czują się oszukani przez działania energetycznego koncernu. Może chodzić o roszczenia warte miliardy złotych.
"PB" zwraca uwagę, że gdy w 2012 r. ceny prądu i certyfikatów zaczęły znacząco spadać, wówczas Tauronowi ten biznes przestał się opłacać. Zdaniem właścicieli farm wiatrowych, w tej sytuacji energetyczny koncern podjął działania "mające na celu wygaszenie umów albo poprzez likwidację PKH, albo poprzez likwidację spółki".
W dodatku inwestorzy podejrzewają, że działania Tauronu, który sam mocno inwestuje w energię wiatrową, mogą mieć jednocześnie na celu po prostu szkodzenie prywatnym konkurentom.
Wśród firm. które czują się poszkodowane w tej sprawie jest kontrolowana przez Jana Kulczyka Polenergia, polsko-amerykańskiego konsorcjum Enerco-INV Energy oraz grupy In.ventus z niemieckimi korzeniami. Firmy te zwróciły się już w piśmie do ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego z prośbą o interwencję i "skłonienie Tauronu do odstąpienia od nieetycznych i szkodliwych dla interesu Państwa działań prowadzących do jednostronnego i niesprowokowanego zerwania długookresowych zobowiązań umownych".
Sprawą zainteresowane żywo są także banki, które udzielały kredytów na projekty wiatrowe, zabezpieczone głównie właśnie wieloletnimi umowami z PKH. W wyjaśnianie zaangażował się nawet Związek Banków Polskich.
"Puls Biznesu" wylicza, że wieloletnie umowy, jakie zależna od Tauronu spółka PKH podpisała z producentami energii wiatrowej mogą być łącznie warte 4 mld zł. Potencjalne roszczenia odwoławcze, jakie mogą w stosunku do Tauronu i skarbu państwa wysunąć inwestorzy w związku z upadłością PKH mogą zaś sięgnąć aż 2 mld zł.
Czytaj też: Tauron chce upadłości spółki zależnej Polska Energia PKH
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Właściciele farm wiatrowych kontra Tauron