Ok. 53 tys. mieszkańców Łódzkiego pozostaje bez prądu po wichurze, która przeszła nad regionem w czwartek i piątek. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Łodzi odnotowało w ciągu ostatniej doby ponad 2,5 tys. interwencji straży pożarnej.
Jak poinformowało Centrum w piątek wieczorem, z uzyskanych od PGE danych wynika, że najpoważniejsza sytuacja występuje obecnie w powiecie piotrkowskim. Uszkodzonych jest tam 39 linii i 596 stacji średniego napięcia.
Według dyżurnego Centrum, w pow. piotrkowskim pracuje bez przerwy 20 brygad - mimo to usunięcie awarii energetycznej może potrwać nawet do poniedziałkowych godzin porannych.
Liczba gospodarstw pozbawionych prądu sukcesywnie maleje - jeszcze w piątek rano było ich ponad 167 tys. - ale awarii jest wciąż bardzo dużo.
Najprawdopodobniej w ciągu najbliższych godzin zostanie załączone napięcie w Łodzi i w Pabianicach.
Przewiduje się też, że w sobotę prąd wróci do Skierniewic i Łowicza, a w niedzielę przywrócone zostanie napięcie w Radomsku, Sieradzu, Tomaszowie Mazowieckim, Zgierzu, a być może również w Piotrkowie Trybunalskim.
Wichura, która przeszła nad regionem w czwartek i piątek, uszkodziła ponad 100 budynków i połamała liczne drzewa. Poszkodowanych zostało pięć osób. Największe szkody dotyczą powiatów wieluńskiego, sieradzkiego, bełchatowskiego i wieruszowskiego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wszyscy mieszkańcy w łódzkim mogą mieć prąd dopiero w poniedziałek