Aneta Muskała, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. finansowych International Paper Kwidzyn analizuje dla WNP.PL sytuację na rynku energii i rosnące koszty jej produkcji oraz zakupu. Firma zatrudnia 2,5 tys. osób.
- Roczne zapotrzebowanie na energię elektryczną zakładów International Paper w Kwidzynie przekracza 1 TWh, z czego ok. 85 proc. zakłady mogą same wytworzyć.
- Połowę własnej energii zakłady w Kwidzynie produkują z biomasy, która jest odpadem z produkcji celulozy. Druga połowa energii produkowana jest z węgla kamiennego. W Kwidzynie mocno więc narzekają na wzrost cen węgla i pozwoleń na emisję CO2.
- W czasach chaosu i niestabilnych cen energii coraz więcej przedsiębiorstw myśli o budowie własnych źródeł energii, wzorem Kwidzyna. Nie zawsze własne źródło musi być jednak najlepszym rozwiązaniem. - Nie wiem, czy warto inwestować kilkaset milionów złotych we własną produkcję energii, może bardziej opłacalne byłoby kupić energię po konkurencyjnych cenach z rynku - mówi wprost WNP.PL Aneta Muskała, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. finansowych International Paper Kwidzyn.
- O transformacji energetycznej będziemy rozmawiać podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego pod patronatem WNP.PL, który odbędzie się od 13 do 15 maja w Katowicach.
- Z naszego punktu widzenia najważniejsza jest stabilność regulacyjna i systemowa, które przekładają się na pewność inwestowania. Oczekujemy rozwiązań długoterminowych, o które możemy oprzeć nie tylko bieżącą działalność operacyjną, ale również decyzje inwestycyjne - mówi Aneta Muskała, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. finansowych International Paper Kwidzyn.
W ciągu ostatnich 20 lat w zakłady International Paper w Kwidzynie zainwestowano kilka mld zł.
Wzrost cen węgla i CO2
- W naszej branży patrzymy na inwestycje w perspektywie długoterminowej, nawet 20 lat, a nie roku czy pięciu lat. Inwestujemy setki milionów złotych więc stabilność jest bardzo ważna, dlatego oczekujemy długoterminowego rozwiązania systemowego, które dużym odbiorcom energii, przemysłowi energochłonnemu i kapitałochłonnemu pozwolą planować swoją działalność - podkreśla Aneta Muskała.Przyznaje, że wzrost cen energii elektrycznej oraz wzrost cen CO2, jakie miały miejsce w 2018 r., był zaskoczeniem dla International Paper Kwidzyn. Zakłady blisko połowę swojej produkcji sprzedają na eksport, gdzie konkurują z innymi podmiotami, więc koszty energii są dla nich bardzo ważne.
Roczne zapotrzebowanie na energię elektryczną International Paper w Kwidzynie przekracza 1 TWh, z czego ok. 85 proc. zakłady mogą same wytworzyć.
- Wpływ rynku energii elektrycznej nie jest może dla nas dużych autoproducentów aż tak znaczący, jak w przypadku innych firm, co nie oznacza, że jest on dla nas obojętny. Obserwujemy kilkudziesięcioprocentowe wzrosty cen energii, co przy naszym wciąż dużym wolumenie zakupów przekłada się na spore kwoty – dodaje Aneta Muskała.
Połowę własnej energii zakłady w Kwidzynie produkują z biomasy, która jest odpadem z produkcji celulozy,
- Drugą połowę energii produkujemy z węgla kamiennego. Ceny węgla mocno wzrosły, a do tego doszły wzrosty cen CO2. To dla nas duże wyzwanie – przyznaje Aneta Muskała.
Kosztowna samowystarczalność
Jedną z rozważanych opcji strategicznych w IP Kwidzyn może być dalsze uniezależnienie się od systemu elektroenergetycznego i 100 proc. samowystarczalność w zakresie produkcji energii elektrycznej. Takie rozwiązanie wiąże się jednak z dużym zaangażowaniem kapitałowym. Jest też dylemat, z jakiego źródła skorzystać.- Produkcja energii z węgla kosztuje, ponieważ surowiec jest droższy i cena uprawnień do emisji CO2 również poszła do góry. Do tego dochodzą ryzyka związane z reformą systemu ETS, pakietem zimowym i propozycją gospodarki zeroemisyjnej w 2050 r. Dalsze inwestycje w energetykę węglową są więc bardzo ryzykowne – wyjaśnia Aneta Muskała.
Zaznacza, że samowystarczalność energetyczna nie jest najważniejszym zadaniem.
- Nie wiem, czy warto inwestować kilkaset milionów złotych we własną produkcję energii, może bardziej opłacalne byłoby kupić energię po konkurencyjnych cenach z rynku? Jesteśmy uzależnieni od ciepła, a energię elektryczną produkujemy przy okazji w wysokosprawnej kogeneracji. Biznesowo to są trudne decyzje, szczególnie w przypadku inwestorów zagranicznych, gdzie konkuruje się o kapitał – podkreśla Aneta Muskała.
I wymienia, że budowa jednego, czy dwóch kotłów biomasowych to koszt ok. 250 mln zł, gdy dodamy do tego turbiny to otrzymujemy kwotę pół miliarda zł.
- Pozyskanie kilkuset mln zł na inwestycje w energetykę nie jest łatwe, staje się do konkursu piękności z całym światem, z fabrykami np. z Brazylii i Rosji – zaznacza Aneta Muskała.
Wskazuje na brak wsparcia dla energetyki przemysłowej. Zaczął obowiązywać nowy system wsparcia kogeneracji, który pomija energetykę przemysłową. Ze wsparcia dla kogeneracji będzie można skorzystać tylko w przypadku odprowadzenia ciepła do miejskiej sieci ciepłowniczej, ale w przypadku dużych zakładów przemysłowych to tylko niewielki procent całej generacji.
Czytaj także: Nie upatrujemy szansy ani w rozwoju OZE, ani w poprawie efektywności energetycznej, ani w obniżaniu emisyjności, chociaż te technologie stają się coraz
KOMENTARZE (4)
Do artykułu: Wzrost cen węgla i CO2. Produkcja w Polsce może przestać być konkurencyjna